Przyjaciele misji, Ojcze Błażeju, szczęść Boże, witajcie!

Miesiąc temu wróciłem z parotygodniowego urlopu w Polsce. Po dwóch latach udało się przylecieć. Wspominam niektóre urlopowe spotkania: radość powitań i emocje towarzyszące pożegnaniom. Dzięki moim współbraciom, żyjącym w różnych klasztorach mojej prowincji, dzięki ich otwartemu sercu mogłem poczuć braterską wspólnotę. Miałem szczęście uczestniczyć w ogólnopolskim spotkaniu franciszkańskich misjonarzy w Wieżycy na Kaszubach. Radowałem się spotkaniem mojej rodziny. Szczególnie mocno zjazdem rodzinnym, z okazji 70-lecia małżeństwa mojej babci i dziadka (i ich 95-lecia życia).

Rok szkolny w Kazachstanie kończy się w ostatnie dni maja. Potem panują już takie upały, że nie da rady wysiedzieć w szkolnych ławkach. Dla nas oznaczało to także zakończenie roku katechetycznego, zawieszenie zajęć i spotkań grup. Zaczął się czas wakacji i urlopów.

Dlatego i ja wybrałem się z br. Adamem, z naszego drugiego kazachstańskiego klasztoru, na parę dni wakacyjnych przygód. Zwiedzaliśmy miejsca w południowo-wschodniej części Kazachstanu: światowej sławy Kanion Sazryński; słone jezioro; górskie szczyty i położone w górach jeziora. Wszędzie biwakowaliśmy albo w hamakach, albo pod namiotami, albo prostu na ziemi przy ognisku. Do niektórych miejsc trzeba się było dobrać terenowym samochodem, w niektóre piechotą, a nawet na grzbiecie konia. Niezapomniane przeżycie biwakowania nad górskim jeziorem na wysokości niemalże 3 000 m n.p.m., gdzie rano przy namiocie spotykasz pasące się kozice górskie, równie zdziwione twoją obecnością. Jednym słowem: męska wyprawa!!!

Przed wyjazdem na urlop udało się zamknąć wszystkie formalności z dokumentami, by zająć się remontem dachu kościoła. Firma, z którą podpisaliśmy umowę powinna uporać się pracami w miesiąc. Remont ruszył. Po 25 latach, czyli pierwszy raz od budowy świątyni, trzeba przełożyć dach. Wszystko spowodowane bardzo srogim klimatem: zimą obfite opady śniegu i siarczyste mrozy, latem upały.

Wraz ze mną przyjechał teraz nowy misjonarz dla Kościoła w Kazachstanie: o. Ksawery Mokrzycki, franciszkanin pochodzący w Kłodzka. Powoli wprowadzam go w tutejszą realność, a on uczy się przede wszystkim języka rosyjskiego.

Szkoda tylko, że z początkiem sierpnia znowu mamy zamknięte świątynie. Na szczęście w tygodniu kościół jest otwarty. Nie możemy jednak odprawiać Mszy św. w niedziele. Sytuacja epidemiologiczna pogorszyła się. Coś w tym jest, bowiem po przyjeździe z urlopu dowiedziałem się, jak wielu moich parafian choruje Covidem.

Z nadzieją patrzymy w przyszłość, powierzamy się Bożej Opatrzności. Dziękuję za nieustanną modlitwę, za ofiary na rzecz misji.

Z modlitwą na kazachstańskiej ziemi, o. Łazarz – misjonarz