Tanger, MAROKO , KWIECIEN 2018

Franciszkanie pracują w Maroku od 800 lat. Zajmujemy się przede wszystkim szkolnictwem, sytuacjami skrajnego ubóstwa, Dziećmi Specjalnej Troski (Chorzy z zespołem Downa). Pracujemy na rzecz ubogich, prowadzimy szereg stowarzyszeń we współpracy ze świeckimi. Wielkim polem dzialania jest migracja ludow Afryki Czarnej, ktorych tranzyt przebiega przez Maroko.

W naszych Centrach Edukacyjnych mamy cały system formacji profesjonalnej i jezykowej. Wśród 1700 uczniów 98% to muzułmanie.  Do naszych szkoł chodzą normalni muzułmanie. Rodziny fundamentalistyczne nigdy by nie zapisały swoich dzieci do szkoły katolickiej. Dobry muzułmanin szuka odpowiedniej edukacji dla swoich dzieci, a to oznacza, że nie będzie ona polegać tylko na przekazywaniu wiedzy, ale również będzie kształtować charakter, wychowywać.

Podchodzimy z szacunkiem do ich wiary. Choć wynika to też z koncepcji naszej misji w świecie arabskim, która się zmieniła. Nie chodzi o nawracanie, liczbę chrztów itp., ale o to, by tych ludzi ewangelizować – sprawić, by żyli pewnymi wartościami, które wynikają z Ewangelii. Moje doświadczenie pokazuje, że ten sposób życia, który można nazwać chrześcijańskim, jest również bliski im samym. Widzą, że te wartości pomagają im lepiej żyć własnym życiem, w relacji do rodziny i społeczeństwa.

Nie organizujemy wspólnych modlitw międzyreligijnych, ale na pewno wymieniamy wiele doświadczeń duchowych. Prowadzimy ruch dla młodzieży, w który zaangażowani są uczniowie wyznający obie religie. Podczas spotkań i wyjazdów jest tam moment refleksji, wspólnej medytacji, w którym uczestniczą wszyscy. Staramy się wprowadzać w naszych praktykach edukacyjnych elementy franciszkanskiej formacji, czyli rachunek sumienia, medytacja. Rozmawiamy o Panu Bogu. To są rzeczy, które są dla nas wszystkich wspólne.

Bóg jest jeden. Wierzymy w to my, chrześcijanie, i wierzą w to oni, muzułmanie. Są tylko różne drogi do Niego, są różne historie o Nim. Oczywiście, trudno jest powiedzieć to bez żadnego tłumaczenia – czytając historię Ewangelii i historię Koranu, znajdziemy dwie różne opowieści. Dogmaty są znacznie różne. Ale praktyka poszczególnych osób, codzienna relacja z Bogiem, niekoniecznie.

Dialog miedzyreligijny wynika z kultury europejskiej. Pojęcie dialogu nie funkcjonuje w Maroku tak jak w Europie. I często niestety jest prowadzony tylko z jednej strony. Drudzy nie czują takiej potrzeby.

W islamie jest jasno powiedziane, że religia muzułmanów jest jedyną prawdziwą wiarą i pomożemy innym, nawracając ich na islam, bo to jest dla nich zbawienne. Taka logika jest głęboko zakorzeniona w islamie. Dlatego dialog dla muzułmanina najczęściej ma prowadzić do nawrócenia tego drugiego, który nie jest jeszcze wyznawcą islamu. Pytanie, czy to w ogóle jeszcze jest dialog.

Dialog, który polega na spotkaniu z szacunkiem, pragnieniu poznania drugiego i odkrycia wartości, którymi żyje inny, jest niezwykle ważny w dzisiejszych czasach. Przyszło nam żyć razem, obok siebie. I musimy nauczyć się żyć razem. Ale ta druga strona też musi go tak rozumieć, choć nie oczekiwałbym, że szybko do tego dojdzie. Przy czym dotyczy to całego Bliskiego Wschodu – nie tylko muzułmanów, ale i chrześcijan, którzy ze względu na swoją trudną historię, zamknęli się na to, co z zewnątrz.

Moje spotkanie z muzulmaninem opiera się przede wszystkim na relacji w obrębie kultury. Poznajemy ich zwyczaje, jedzenie, sposób modlitwy – również w Europie. Coraz więcej osób dostrzega, że islam nie jest jednolity – nawet w Maroku muzułmanie żyją na dziesiątki różnych sposobów. Ważne jest, by w takich spotkaniach doświadczyć tego, kim tak naprawdę może być wyznawca innej religii.

Bardzo wazne jest, by nauczyć się żyć razem. Po prostu.

Jest to wyzwanie, ale to właśnie z nim musimy się dziś zmierzyć.

Ostatnio jedna z chrześcijańskich mam opowiadała mi historię z pierwszej klasy. Jej synek zapytał ją: „a kim są muzułmanie?”, „dlaczego Ahmed chodzi na inne lekcje religii niż ja?”. Mamy też ruch eucharystyczny dla chrześcijańskich dzieci. I muzułmańscy chłopcy, a nierzadko ich rodzice, mają pretensje, dlaczego nie przyjmujemy tam wszystkich.

Oczywiście, takie spotkania jak w naszej szkole są niemożliwe w wielu środowiskach. Ale są one bardzo ważne, choć przecież mają miejsce w przestrzeni niereligijnej. Jednak przyjaźnie, które zawiązują między sobą nasi uczniowie – chrześcijanie z muzułmanami – trwają całe życie.

symeon