Moi Drodzy!

Piszę do Was wszystkich, a jednocześnie do każdego z Was z osobna. Witam Was ponownie z naszej franciszkańskiej parafii w Dowa, gdzie od dziesięciu lat jestem proboszczem. Wiele się tutaj zmieniło w ciągu tych dziesięciu lat, ale niestety, nie zawsze na lepsze. Parafia rośnie, jeśli chodzi o liczbę ochrzczonych i ilość stacji misyjnych. Liczby mogą cieszyć
i robić wrażenie. Niestety, za nimi nie zawsze stoją prawdziwe nawrócenia
i to mnie martwi. Ludzie chcą być ochrzczeni i należeć do Kościoła katolickiego, ale po chrzcie szybko trącą pierwotny entuzjazm.

W tym roku obchodzimy w naszej prowincji afrykańskiej, także
w Malawi, 40.rocznice przybycia Franciszkanów do tej części Afryki. Z tej okazji, na początku czerwca, odwiedził nasza prowincje Minister Generalny, O. Massimo Fusarelli. Był także tutaj, w Malawi. Gościliśmy go tylko przez niecałe dwa dni, bo program był napięty, ale i tak była to dla nas wielka radość. Parafianie w obu naszych parafiach, w Dowa i w Chilinda, także przyjęli radośnie tak zacnego gościa. Udało nam się tez znaleźć trochę czasu na odwiedzenie Sióstr Klarysek w Lilongwe.

Jak wielu z Was wie, bylem w tym roku w Polsce na kolejnym urlopie. Niektórych z Was udało mi się odwiedzić, ale nie starczyło czasu na to, aby odwiedzić wszystkich. Przepraszam bardzo. Może następnym razem będzie lepiej. Moja mama nie była w najlepszej kondycji fizycznej i dlatego jej poświeciłem większość czasu. Miałem tez okazje być w Ziemi Świętej. Była do tego dobra okazja, gdyż mój parafianin z Malawi Amos, który przez cztery lata studiował teologie w naszym franciszkańskim seminarium w Jerozolimie, został tam właśnie wyświecony na kapłana 29.czerwca.

Razem z nim byli też wyświeceni dwaj inni moi współbracia: Joseph
z Kenii i Filip z Burundi. Joseph tez pochodzi z naszej franciszkańskiej parafii w Kenii, gdzie pracowałem przez piec lat. Chodził wtedy do szkoły podstawowej. Święceń kapłańskich udzielił naszym współbraciom Łaciński Patriarcha Jerozolimy, który też jest naszym współbratem. Kilka miesięcy później Papież Franciszek wyniósł go do godności kardynalskiej. Dla mnie te świecenia, a potem Msze św. prymicyjne moich współbraci w różnych miejscach świętych, były wielkim przeżyciem. Odprawiałem razem z nimi Msze św. w Wieczerniku, na Kalwarii, przy Bożym Grobie, w Getsemani i w kościele San Salvatore, gdzie ma swoja siedzibę Kustosz Ziemi Świętej.

Dzięki moim współbraciom z Prowincji sw. Jadwigi odwiedziłem wiele miejsc świętych w Jerozolimie, a także poza nią. Bylem w Betanii, nad Jordanem, w Jerychu, w Ain Karem, w Betlejem, w Nazarecie, w Kanie Galilejskiej, w Kafarnaum i innych miejscach wokół Jeziora Galilejskiego, na Górze Tabor, na Górze Błogosławieństw. Dzięki O. Włodzimierzowi mogłem tez być na cmentarzu, niedaleko od Wieczernika, na którym spoczywa Br. Tadeusz Armatys, długoletni misjonarz w Ziemi Świętej. W wędrówce po Ziemi Świętej nie przeszkodziła mi nawet choroba, która mnie dopadła kilka dni przed wyjazdem do Izraela. To, ze mogłem tam być zawdzięczam O. Błażejowi, który zorganizował dla mnie ten wyjazd i zmobilizował innych do tego, aby mi tam było dobrze. I było mi dobrze.
I jemu i wszystkim współbraciom w Ziemi Świętej jestem wdzięczny do teraz. Jeszcze coś, w samolocie, którym leciałem z Krakowa do Tel Awiwu i z powrotem, byli tez uczestnicy  pielgrzymki z Tych. Jeden z nich jest teraz w Postulacie w Borkach Wielkich. Nie myślcie jednak, ze ja to sprawiłem. Miałjuż takie myśli przed wyjazdem na te pielgrzymkę. Nasze spotkanie było zupełnie przypadkowe. Moj parafianin Amos, po urlopie w Malawi, od początku września pracuje w naszej parafii w Dar es Salaam w Tanzanii.

Dwa dni po moim powrocie z urlopu do Malawi, 20.sierpnia prawie 300 dziewcząt i chłopców z naszej parafii otrzymało Sakrament Bierzmowania. Wszystko zostało przygotowane przez mojego wikarego, O. Symeona. Zrobił to bardzo dobrze. Sakramentu Bierzmowania udzielił naszej młodzieży Wikariusz Generalny naszej Archidiecezji. Tydzień temu został mianowany biskupem pomocniczym tejże Archidiecezji.

We wrześniu, przez trzy tygodnie, gościliśmy w parafii katechumenów ostatniego stopnia, kandydatów do Chrztu św. Uroczysta Msza św., podczas które jo chrzciłem 94 katechumenów, miała miejsce 28.wrzesnia. Podczas tej samej Mszy św. 51 par zawarło związek sakramentalny.

Na początku września zaprosiłem do Dowa młodzieńców, którzy okazali zainteresowanie wstąpieniem do naszego Zakonu. Bylem zaskoczony, ponieważ bez żadnej propagandy z naszej strony przyjechało aż ośmiu młodzieńców. Wtedy nie wiedzieli jeszcze, czy zdali egzaminy maturalne. Byli u nas przez cztery dni. Duża pomoc w zaproszeniu ich do nas okazał nasz kleryk Freser Chipata, który studiuje teologie w Bośni, ale w wolnym czasie utrzymuje tez kontakt z tymi młodzieńcami. Po powrocie do swoich domów, kilku z nich poinformowało mnie, ze zdali egzaminy, ale oceny jakie uzyskali nie pozwalają im na razie na studia na uniwersytecie albo
w seminarium. Wrócili do szkoły, zęby poprawić swoje wyniki. Innym problemem jest to, ze cala nasza formacja zakonno-kapłańska, oprócz kandydatury, odbywa się poza granicami Malawi, a zatem każdy kandydat potrzebuje paszport. Nie wszystkich na to stać, bo jest to droga sprawa.

W październiku, jak co roku, zachęcaliśmy naszych wiernych do modlitwy różańcowej. Ludzie maja różańce zawieszone na szyi, zęby byli rozpoznawani jako Katolicy, ale nie garna się do tej modlitwy. Nawet u nas, w kościele parafialnym, na nabożeństwa różańcowe przychodziło tylko około 10-15 osób. Niektórzy byli codziennie. Lepiej było w niedziele, bo niejako zmusiliśmy naszych wiernych do uczestnictwa w tej modlitwę, gdyż odmawialiśmy różaniec pól godziny przed Mszą św. W październiku mieliśmy tez, jak co roku, rekolekcje dla „grzeszników”. Ja je tak nazywam. Sa to rekolekcje dla tych, którzy z różnych powodów, zwłaszcza życie w niesakramentalnym związku małżeńskim, przestali przyjmować sakramenty. 28 października, na zakończenie tych rekolekcji, odprawiliśmy uroczysta Msze św., podczas której 12 par zawarło sakramentalny związek małżeński, a wszyscy uczestnicy rozpoczęli znowu przyjmowanie Komunii św. Oczywiście, dzień wcześniej była najpierw spowiedź.

W listopadzie było u nas bardzo gorąco, do 35°C. Kilka razy pogoda zmieniła się gwałtownie i trochę popadało, ale nie był to jeszcze początek pory deszczowej, od której tak wiele tutaj zależy. Padało dobrze przez ostatnie dwa dni listopada, ale teraz znowu jest sucho i gorąco. Ten deszcz, a właściwie to gwałtowny wiatr, który mu towarzyszył, narobił szkód w jednej z naszych stacji. Z kościoła, którego budowa została zakończona niecałe trzy lata temu, został zerwany dach. Na razie nie możemy nic z tym zrobić, bo nie mamy na to pieniędzy. W innym miejscu naszej parafii ucierpiała tez, z tego samego powodu, szkoła podstawowa.

W połowie listopada poświeciliśmy nowy kościół w stacji St. Julio. Został zbudowany w większości przez naszych parafian z tej stacji, ale także z pomocą dobrych ludzi, których spotykam podczas moich urlopów, a którzy są chętni, aby się podzielić z innymi. W dniu poświecenia kościoła modliliśmy się także za nich. W listopadzie rozpoczęliśmy tez budowę nowego kościoła w stacji Gomani. Fundamenty sąjuż gotowe i częściowo mury. Teraz jest krótka przerwa, ponieważ czekamy na obiecane fundusze. Możemy zrobić to i owo, bo są jeszcze tacy, którzy chcą pomoc. Bez tej pomocy trudno byłoby zrobić to wszystko, co staramy się zrobić.

W ubiegłym roku wiele rodzin nie miało dość pieniędzy na zakup nawozów sztucznych, które były bardzo drogie, ani nawet na kupno nawozów naturalnych, bo nie wszyscy maja krowy, kozy, czy tez inne zwierzęta, aby takie nawozy uzyskać. Z tego powodu plony były bardzo kiepskie w tym roku. Do tego doszły różne katastrofy i zarazy. W ubiegłym roku ceny skupu ziarna soi były bardzo dobre, dlatego wielu przerzuciło się na uprawę tej rośliny z nadzieja, ze trochę na tym zarobią i będą mogli polepszyć swoje warunki życia. Niestety, wszystko skończyło się na nadziei, bo przyszła jakaś zaraza i plony były takie, ze nic tylko usiąść
i płakać. Myśmy to tez odczuli w parafii. W ubiegłym roku nasi parafianie ofiarowali ponad cztery tony ziarna kukurydzianego. Po sprzedaniu tego ziarna mieliśmy dość pieniędzy w parafii na to, zęby przez cały rok nasi pracownicy (katechiści, stróże nocni, kucharz, sekretarz i ogrodnik) otrzymali co miesiąc wynagrodzenie, i abyśmy mogli organizować różne zebrania i szkolenia w parafii oraz odwiedzać stacje misyjne, odprawiając Msze św. i udzielając sakramentów. W tym roku, po żniwach, zebraliśmy tylko 1.5 tony ziarna kukurydzianego. Będzie ciężko, ale będziemy musieli dać sobie rade\ę, ograniczając niektóre wydatki. Ta sytuacja jest tez bardzo trudna dla naszych parafian, którzy w większością rolnika mi i zbierają plony tylko raz w roku. Na dodatek, dwa tygodnie temu tutejsza waluta straciła 44% swojej wartości. Ceny poszły gwałtownie w goreć, a zarobki są dalej takie same. Dzięki Bogu w Malawi jest spokojnie, bo nie ma wojny, ale tego spokoju brakuje w wielu sercach. Dzięki temu, co udało mi się zebrać podczas tegorocznego urlopu, staram się pomoc tym najbardziej potrzebującym pomocy. Dziękuje w ich imieniu za Wasza pomoc.

Jeszcze raz wrócę do kandydatów do naszego Zakonu. W ostatnim tygodniu listopada zaprosiłem na kolejne spotkanie tych, którzy maja paszport albo rokują nadzieje na to, ze będą go wkrótce mieli. Przyjechało trzech. Dwóch z nich chciałbym posłać w styczniu przyszłego roku do Tanzanii, gdzie znajduje sie postulat naszej prowincji. Potrzebujemy powołań franciszkańskich w Malawi. Jesteśmy tutaj 40 lat, a możemy się pochwalić tylko dwoma kapłanami i jednym bratem zakonnym. To prawda, ze nie wszystko poszło tak, jakbyśmy tego chcieli, bo inny nasz współbrat kapłan zmarł w młodym wieku, a jeszcze inny – przeszedł do diecezji. Nie tracimy jednak nadziei i dlatego nadal zapraszamy młodzieńców na spotkania powołaniowe.

Na tym zakończę moje pisanie. Zdaje sobie sprawę z tego, ze wszędzie jest ciężko w tym obecnym czasie i nie wiemy, co to wszystko jeszcze przyniesie. Jesteśmy jednak ludźmi wiary i wierzymy, ze Pan Bóg czuwa nad wszystkim i daje nam tylko to, co jest dobre. Życzę Wam silnej wiary, niezachwianej nadziei i miłości, która widzi potrzeby innych. Dziękuję bardzo za wszelka pomoc materialna i duchowa. Pamiętam o Was
w modlitwie i proszę Was o modlitwę.

Na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia życzę Wam wiele radości i miłości, wzajemnej życzliwości i szacunku, zgody w rodzinie
i w społeczeństwie. Syn Boży przyszedł na świat, aby nam oznajmić, że Bóg Ojciec nas kocha, i ze wszyscy jesteśmy jego ukochanymi dziećmi.

Na Nowy Rok 2024 życzę Wam przede wszystkim Bożego pokoju, któregoświatdać nie może. SzczęśćBoże!

o. Sebastian Unsner, misjonarz w Malawi, w Afryce