Drogi Blazeju!

Drodzy Wspolpracownicy oraz Dobrodzieje Osrodka Misyjnego na Gorze sw. Anny!

Pozostalo juz tylko kilka tygodni do zakonczenia kolejnego roku kalendarzowego. Oczywiscie, ze zanim tam dotrzemy, to wiele moze sie jeszcze  wydarzyc. Zyczymy sobie zwykle, aby te wydarzenia byly tylko radosne. Niestety, nie wszystko od nas zalezy, ale sa tacy, ktorzy mysla inaczej. My jestesmy ludzmi wiary i nadziei, i wierzymy, ze cokolwiek sie stanie, Pan Bog czuwa nad wszystkim. Juz niedlugo bedziemy znowu wspominac Jego przyjscie na ten swiat, aby byc z nami, dzielic z nami nasze codzienne zycie i uczyc nas milosci.

W ciagu tego roku (albo dokladniej, w ciagu 11.miesiecy tego roku) wiele zdarzylo sie tutaj w Malawi, a takze w naszej parafii w Dowa.

W styczniu bylem w Polsce na pogrzebie mojej Mamy, ktora zmarla w Wigilie Bozego Narodzenia ubieglego roku. Bylem w Polsce od 30.grudnia 2023 r. do 28.stycznia tego roku. Pogrzeb Mamy byl 3.stycznia. Nie moglem wrocic do Malawi od razu po pogrzebie, poniewaz nie mialem waznego pozwolenia na prace. Otrzymalem je w ostatnim tygodniu mojego pobytu w Polsce. Moglem wiec wrocic do Malawi zgodnie z planem. Po powrocie do naszej parafii w Dowa, przyjmowalem przez prawie caly miesiac kondolencje od moich parafian. Wielu z nich uczestniczylo takze w Mszy sw. odprawionej 3.stycznia w naszym kosciele parafialnym w Dowa, laczac sie w ten sposob ze mna i moimi bliskimi w dniu pogrzebu mojej Mamy. Byla to inicjatywa mojego wikarego, O. Symeona Mteteka. Zdjecie Mamy, ktore zostalo ustawione przed oltarzem, znajduje sie teraz w moim pokoju. Mama odeszla od nas fizycznie, ale duchowo jest ciagle razem z nami.

W dniach od 8 do 26.lutego mielismy odwiedziny naszego wspolbrata z Niemiec, O. Augustinusa Wehrmeier, ktory przez kilkanascie lat byl misjonarzem w Malawi i w Kenii. Pracowalismy razem w Dowa, a potem w Kenii, gdy bylem prowincjalem. On byl w tym samym czasie ekonomem prowincji. Przylecial do Malawi razem z pania Dorotea Knapp. Slyszalem o niej wczesniej, ale jej nie znalem. Dolozyla brakujace pieniadze do projektu kupna samochodu terenowego cztery lata temu. Przyleciala do Malawi, zeby zorientowac sie, w czym moglaby pomoc. Zaproponowalismy budowe szkoly sredniej w naszej parafii w Chilinda, okolo 100 km od Dowa, bo taka szkola bylaby tam bardzo potrzebna. Podczas swojego pobytu nasi goscie mieli okazje poznac parafie, zwlaszcza pani Dorotea, i odnowic znajomosci, zwlaszcza O. Augustinus. On tez pomogl nam troche w pracy duszpasterskiej, bo nie zapomnial jezyka Chichewa. Spedzili tez kilka dni nad Jeziorem Malawi i odwiedzili nasza parafie w Chilinda, zapoznajac sie z terenem, gdzie ewentualnie moglaby powstac szkola srednia. Na koniec zdecydowali jednak, ze lepiej jest rozpoczac od zera, to znaczy, od przedszkola. I na tym wszystko stanelo. Mamy nadzieje, ze pewnego dnia uda sie ten projekt zrealizowac, zgodnie z wola darczyncow.

19.lutego nasi dwaj kandydaci do Zakonu, Macson i Timothy rozpoczeli dluga podroz autobusem do miasta Mwanza w Tanzanii, gdzie znajduje sie Postulat naszej prowincji zakonnej. Towarzyszyl im w tej podrozy Br. Joseph, ktory zna dobrze jezyk Kiswahili, gdyz pracowal przez kilka lat w Kenii i w Tanzanii. Wszyscy dotarli szczesliwie do Postulatu 24.lutego. Br. Joseph wrocil do Dowa tydzien pozniej. Nie mamy wiele powolan w Malawi, ale cos ruszylo. Chetnych nie brakuje. Brakuje natomiast pieniedzy na to, zeby wyslac wszystkich do Postulatu, a potem dalej – do Nowicjatu i na studia filozoficzne i teologiczne. Wielu ma tez problemy ze zdobyciem paszportu, bez ktorego nie moga rozpoczac formacji. Paszport jest drogi, jak na tutejsze warunki, ale jesli przeliczymy miejscowe pieniadze na Euro, to jeden paszport kosztuje 100 Euro. Mamy trzech potencjalnych kandydatow do wyslania do postulatu w Tanzanii w przyszlym roku. Jezeli ktos chcialby pomoc w tej sprawie, to juz teraz mowie: dziekuje bardzo.

Od 22.marca do 9.wrzesnia mielismy u nas wolontariusza z Niemiec, pana Ansgara Hannoever, pracujacego na codzien w siedzibie glownej Niemieckiego Czerwonego Krzyza w Berlinie. Zrobil sobie kilka miesiecy przerwy w pracy, zeby doswiadczyc zycia w Afryce. Ma 54 lata i jest samotny.  Dostal sie do nas przez nasze Siostry Franciszkanki. Nie mial zadnych konkretnych planow co do tego, co bedzie robil. Byl jednak bardzo pomocny i w domu, i w parafii. W parafii zajal sie przede wszystkim mlodzieza. Pomogl mi takze uporzadkowac sprawy finansowe w parafii, bo z wyksztalcenia jest ksiegowym. Spedzilismy razem dlugie godziny na rozmowach, szczegolnie wieczorami, gdyz w ciagu dnia nie ma na to zwykle czasu. Byl ciekawy tego wszystkiego co tutaj robimy, w Zakonie i w parafii. Bylo to dla nas nowe doswiadczenie, poniewaz nigdy wczesniej nie goscilismy u nas wolontariuszy.

Po raz czwarty odprawilismy dluga Droge Krzyzowa w Wielki Piatek, ktora trwala prawie 5 godzin. Przeszlismy okolo 7 km. W Wielka Sobote, jak co roku, ochrzcilismy katechumenow. Bylo ich tym razem 39. 34 pary zawarly sakramentalny zwiazek malzenski. Liczby ciesza, ksiegi parafialne zapelniaja sie imionami i nazwiskami, ale nie widac tego wszystkiego w niedziele na Mszy Swietej. Frekwencja zalezy od pogody i od nastroju wiernych.

Od 15 do 19.kwietnia bylem w Zambii, gdzie odwiedzilem moich wspolbraci w Lusace oraz w naszej nowej misji w miejscowosci Mwakapandula, 80 km od Lusaki. Odwiedzenie wspolbraci w Zambii to jeden z moich obowiazkow jako definitora. Nie moglem tego zrobic przez kilka lat z roznych powodow. Potem od 20 do 25.kwietnia bylem w Nairobi, w Kenii na zebraniu zarzadu naszej prowincji zakonnej.

W maju moglem sie znow zajac praca duszpasterska. Odwiedzalem chorych i starszych parafian w stacjach misyjnych naszej parafii. Dzieki pomocy, ktora otrzymalem od O. Blazeja, dyrektora Biura Misyjnego na Gorze sw. Anny, a takze ze Stowarzyszenia Przyjaciol Misji Franciszkanskich, moglem kupic make kukurydziana, mydlo i sol kuchenna. I te dary zostawilem u chorych i starszych parafian, ktorych odwiedzilem. Byla to dla nich wielka radosc, tym  bardziej, ze sie jej nie spodziewali. Pomoc dostalem od O. Blazeja, ale do zebrania pieniedzy na ten cel przyczynili sie ci wszyscy, ktorzy pod jego przewodnictwem pracowali, robiac dekoracje swiateczne. Jestem za to bardzo wdzieczny O. Blazejowi i wszystkim jego pomocnikom. Jestem tez bardzo wdzieczny wszystkim dobrodziejom, wspierajacym Stowarzyszenie Przyjaciol Misji Franciszkanskich. Sprawiliscie chorym i starszym w naszej parafii wielka radosc. W polowie maja goscilismy u nas naszego prowincjala, O. Fryderyka Odhiambo, ktory przeprowadzil wizytacje kanoniczna.

25.maja przezywalismy w parafii radosc z powodu wyswiecenia na diakona naszego parafianina, kleryka Louis’a Kampala, pochodzace z wioski Gomba w stacji Imfayatonse. Zostal wyswiecony na diakona w miescie Zomba, 300 km na poludnie od Dowa, gdzie miesci sie Seminarium Duchowne dla wszystkich diecezji w Malawi. Bylem tam razem z panem Ansgarem oraz z liczna grupa naszych parafian z Dowa.

Od poczatku czerwca odprawialismy w malych wspolnotach chrzescijanskich i w stacjach misyjnych Msze sw. dziekczynne za zniwa (dozynki). Zbieralismy tez na potrzeby parafii ziarno kukurydzy, ktore wierni maja obowiazek ofiarowac. Pracowalismy wszyscy: moj wikary – O. Symeon, Br. Joseph, trzej nasi katechisci i ja, przez dwa tygodnie. Pomagali nam tez w tym czlonkowie rady parafialnej i komisji finansowej. Zbiory nie byly najlepsze w tym roku, ale ofiarnosc naszych parafian byla wielka. Dostalismy dla parafii prawie 25 ton ziarna kukurydzy. Nie udaly sie w tym roku orzeszki ziemne i soja, bo deszcz przestal padac za wczesnie. Rolnicy nie maja latwego zycia, a stanowia w parafii prawie 90% wiernych. Ten rok zapowiada sie jeszcze gorzej, bo jak nie ma ziarna do sprzedazy, to tez nie ma pieniedzy na kupno nawozow sztucznych, bez ktorych tutejsza gleba nie wyda plonow.

22.czerwca nasz Arcybiskup George Tambala poswiecil nowy kosciol w stacji misyjnej pw. Sw. Szczepana, ktora znajduje sie na terenie obozu dla uchodzcow w Dzaleka. Kosciol zostal zbudowany ze skladek parafian, ktorzy sie w nim modla, a takze dzieki pomocy ludzi dobrej woli. Radosc zebranych byla wielka. Cieszylismy sie z obecnosci wsrod nas naszego Arcybiskupa oraz z poswiecenia nowego kosciola. Podczas skladania darow ofiarnych Arcybiskup dostal w darze od wiernych z kosciola pw. Sw. Szczepana m.in. krowe. Nie mieli oni zamiaru kupic tej krowy, gdyz nie mieli na to pieniedzy, ale jak uchodzcy, ktorzy modlili sie kiedys w starym kosciele, a teraz sa w USA, bo zostali tam przesiedleni, dowiedzieli sie, ze Arcybiskup ma dostac tylko koze, szybko zebrali pieniadze i poslali je na konto kosciola sw. Szczepana. Nasz Arcybiskup, pomimo lekkiego przeziebienia, byl z nami od 9:00 do 15:30 i widac bylo, ze czuje sie dobrze wsrod uchodzcow. Kazdy mogl sie z nim przywitac i zrobic sobie selfie.

Dwa dni pozniej bylem w drodze do Rwandy, gdzie od 25 do 29.czerwca mielismy kolejne zebranie zarzadu naszej prowincji zakonnej. 30.czerwca, a byla to niedziela, odwiedzilismy Sanktuarium Matki Bozej w Kibeho, gdzie Matka Boza objawila sie trojce dziewczat w latach siedemdziesiatych. Te objawienia byly tak autentyczne, ze Stolica Apostolska zatwierdzila je w bardzo krotkim czasie. Matka Najswietsza objawila sie w Rwandzie, zeby ostrzec ludzi przed nadchodzacym ludobojstwem. Niewielu wzielo to sobie do serca. Do dzisiaj zyje jedna z tych dziewczat. Przy okazji odwiedzilismy tez polskie Siostry, ktore prowadza w Kibeho duza szkole dla dzieci niewidomych i z wadami wzroku. Siostry przyjely nas bardzo zyczliwie. Kilka tygodni wczesniej byl tam polski prezydent, Andrzej Duda. Dzieci zaspiewaly kilka polskich piosenek, ktorych nauczyly sie, przygotowujac sie do tamtej wizyty. Oprocz prowincjala i wikariusza prowincji w naszej grupie byli tylko Polacy: O. Teofil – nasz wizytator generalny, O. Hadrian i O. Alojzy (wszyscy trzej z Prowincji Niepokalanego Poczecia NMP w Polsce), no i ja. 1.lipca bralismy udzial w wielkim wydarzeniu dla Franciszkanow w calym Zakonie, ale szczegolnie w Afryce, jakim bylo ustanowienie nowej jednostki zakonnej: Kustodii pw. Matki Bozej z Kibeho, ktora obejmuje dwa panstwa, Burundi i Rwande. Dotychczas te panstwa nalezaly do naszej prowincji zakonnej. W tej uroczystosci brali udzial goscie z naszej Kurii Generalnej w Rzymie: wikariusz Zakonu i definitor generalny dla Afryki oraz wszyscy wspolbracia z Burundi i Rwandy. Wrocilem do Malawi 3.lipca.

W lipcu kontynuowalem odwiedziny chorych i starszych parafian w stacjach misyjnych. Oni tez dostali dary, o ktorych wspomnialem wczesniej. 13.lipca poswiecilem nowy kosciol w stacji misyjnej  Gomani. Budowa rozpoczela sie pod koniec listopada ubieglego roku. Nasz Arcybiskup bardzo chcial byc na tej uroczystosci, ale inne obowiazki stanely na drodze. Takze biskup pomocniczy, a nawet nasz dziekan, byli przeszkodzeni w tym dniu. Byla to piekna uroczystosc, trwajaca prawie 4 godziny.

Od 27.lipca bylem chory przez caly miesiac – zakazenie w lewej nodze, od stopy do kolana. Dobrze, ze w tym czasie byli u nas na wakacjach nasi klerycy, studiujacy filozofie w Lusace, w Zambii. Moi dwaj wspolbracia, z ktorymi pracuje tutaj w Dowa, byli w tym czasie na swoich zasluzonych urlopach. Nie chcialem im przeszkadzac. Duza pomoc okazali mi tez dwaj nasi parafianie, lekarze w tutejszym szpitalu. Zachorowalem w niedziele wieczorem, a w poniedzialek rano jeden z nich byl juz tutaj, zeby zbadac sytuacje na miejscu. Potem przychodzili przez caly miesiac, razem albo na zmiane, aby zmieniac opatrunki na tej chorej nodze. Kilka dni po tym, jak zachorowalem, byla Pierwsza Komunia sw. w kosciele parafialnym oraz w jednej ze stacji. W obu miejscach bylo prawie 250 dzieci. Wyspowiadalem je, a w niedziele 4.sierpnia, ochrzcilem te dzieci, ktore nie byly jeszcze ochrzczone, zeby potem wszystkie mogly przyjac Pierwsza Komunie sw. Kazda Msza swieta trwala 3 godziny. Odprawialem je na siedzaco, stojac przy oltarzu tylko podczas konsekracji. Nie moglem stac dluzej, bo bol byl wielki. Chrzcilem i udzielalem Komunii sw. takze na siedzaco. Powtorzylem to wszystko tydzien pozniej, gdy dzieci przyjely Pierwsza Komunie sw. w stacji Chigudu. Bylo to 11.sierpnia. Nastepnego dnia wrocil z urlopu moj wikary i wtedy bylo juz dobrze, jesli chodzi o prace duszpasterska, bo on sie tym zajal.  Po miesiacu dobrej opieki lekarskiej i nieustajacej modlitwy moich parafian, wrocilem do zdrowia.

Od poczatku wrzesnia moglem znowu pracowac normalnie. Noga jest nadal opuchnieta, ale nie odczuwam zadnego bolu. Wszystkie rany zostaly zagojone. Chodze normalnie. 16.wrzesnia dzieci i mlodziez wrocily do szkoly, gdyz rozpoczal sie nowy rok szkolny. Jak pamietacie, dzieki Waszej pomocy, moge pomagac kilkunastu uczniom szkol srednich w oplaceniu nauki. We wrzesniu pomoglem okolo trzydziestu, bo mialem jeszcze troche oszczednosci. Nie bede jednak w stanie zrobic tego w styczniu przyszlego roku, kiedy rozpocznie sie drugi okres, bo moje zasoby sie wyczerpaly. Chyba, ze ktos mi pomoze. Pan Bog jest dobry, zawsze, i dziala przez dobrych ludzi. Potrzebuje przynajmniej tysiac euro.

W pazdzierniku, jak co roku, spotykalismy sie z grupa wiernych w kosciele parafialnym na nabozenstwach rozancowych. Od 14 do 17.pazdziernika O. Wizytator, Teofil Czarniak z Prowincji Niepokalanego Poczecia NMP przeprowadzil wizytacje kanoniczna w naszej wspolnocie w Dowa, a potem byl tez przez 3 dni w naszej drugiej wspolnocie, w parafii w Chilinda. W trakcie tej wizytacji pokazalem mu tez troche nasza parafie, kilka stacji misyjnych, gdzie pracujemy. Byl zaskoczony ubostwem, jakie widzial podczas tej przejazdzki. Powiedzial, ze odwiedzil kilka krajow w Afryce, ale takiego ubostwa nie widzial gdzie indziej. W pazdzierniku przeprowadzilismy tez rekolekcje dla naszych parafian, ktorzy z roznych powodow przestali przyjmowac sakramenty. Przyszlo na te rekolekcje 50 osob, mezczyzn i kobiet. Byli w parafii przez 5 dni, przypominajac sobie Katechizm Kosciola Katolickiego, modlac sie i pracujac. Pomagalismy im wszyscy w poglebieniu wiary katolickiej, to znaczy nasi trzej katechisci, wikary i ja. Na koniec odprawilismy uroczysta Msze sw., podczas ktorej 17 par zawarlo slub koscielny, a wszyscy, bioracy udzial w rekolekcjach, zaczeli znow przyjmowac Komunie sw. Oczywiscie, wszyscy przystapili dzien wczesniej do Sakramentu Pojednania. Cieszy to, ze ludzie nie chca trwac w grzechu.

4.listopada rozpoczela sie budowa kolejnego kosciola, tym razem w stacji Malanga. W kilku innych stacjach tez jest potrzeba zbudowania kosciolow, ale to bedzie zalezalo od tego, czy znajdziemy na to pieniadze. Nie sa to dziela sztuki, ale miejsca, gdzie ludzie moga sie spotykac na modlitwie. Od 11 do 17.listopada bylem w Nairobi, w Kenii, na kolejnym, ostatnim juz w tym roku, zebraniu zarzadu naszej prowincji zakonnej. Przygotowujemy sie do kapituly prowincjalnej, ktora odbedzie sie w czerwcu przyszlego roku, a podczas ktorej bedziemy wybierac nowego prowincjala.

22.listopada zmarla nasza parafianka, S. Agnes Kachitsotso z misyjnego zgromadzenia Siostr Karmelitanek. Miala tylko 54 lata. Chorowala na bialaczke. Byla to dla nas wszystkich zaskakujaca wiadomosc. Wiedzielismy, ze chorowala, ale nie wiedzielismy, ze stan byl tak powazny. Dwa lata temu swietowalismy tutaj w parafii jej Srebrny Jubileusz zycia zakonnego. Byla jeszcze wtedy w pelni sil. S. Agnes byla zawsze radosna i usmiechnieta, optymistycznie nastawiona do zycia. I taka ja zapamietamy. Bylismy, razem z naszymi parafianami, na jej pogrzebie w poniedzialek, 25.listopada.

Plany na przyszlosc. Pod koniec sierpnia rozpoczelismy budowe magazynu na kukurydze, ktora dostajemy od parafian w czasie zniw. Miejsce, gdzie przechowujemy kukurydze teraz, nie nadaje sie na ten cel. Sluzylo ono jako magazyn na materialy budowlane. Szczury, myszy i inne takie gady maja wiele radosci, bo nie musza szukac jedzenia gdzies daleko. Pomimo tego, ze umieszczamy w tym magazynie rozne trutki to efekt jest niewielki. Czesc ziarna jest zmarnowana, a przeciez ludzie ciezko pracuja, zeby cos zebrac i potem ofiarowac dla parafii. Postanowilismy wiec zbudowac nowy magazyn, ale budowa skonczyla sie na fundamentach, bo nie mamy na razie wiecej pieniedzy. Potrzebujemy przynajmniej piec tysiecy Euro, zeby ja kontynuowac. Duzo ludzi, zwlaszcza starszych, przychodzi do biura parafialnego prosic o jedzenie albo o pieniadze na zakup kukurydzy. Kukurydze, ktora teraz przechowujemy, bedziemy wkrotce sprzedawac naszym parafianom. Nie mozemy jej rozdawac, poniewaz nie mielibysmy pieniedzy na to, zeby parafia mogla funkcjonowac.

Trzy dni temu traba powietrzna, ktora przeszla przez wioske Tembo w stacji Kambola, zdmuchnela duza czesc dachu na naszym kosciele w tej stacji. Bylo to w piatek, 29.listopada po poludniu. Tego dnia spadl pierwszy porzadny deszcz, po ktorym dla wielu byla radosc, ale dla kilkunastu rodzin i dla naszych parafian w tej stacji byl smutek.Od tego dnia nie spadla ani kropla deszczu. Dach byl solidnie zrobiony, ale natura byla silniejsza. Pieniadze na ten dach ofiarowali wierni z mojej parafii rodzinnej w Krapkowicach – Otmecie. Bylo to trzy lata temu. Ucierpial tylko dach, sciany sa nienaruszone, ale jak przyjdzie wiecej deszczu, to i one ucierpia. Wierzymy jednak, ze znajdzie sie ktos, kto nam pomoze w odbudowaniu tego dachu.

Dziekuje serdecznie za przeczytanie tego listu. Dziekuje za zyczliwosc i zaangazowanie sie w sprawy misji. Dziekuje za kazdy znak milosci i dobroci, za dary materialne i duchowe, za modlitwe i cierpienia ofiarowane w intencji misjonarzy i misjonarek, i misji w ogolnosci. Zycze pelnych pokoju, milosci i zgody Swiat Bozego Narodzenia, a w Nowym Roku niech Pan Bog dalej blogoslawi, strzeze oraz darzy dobrym zdrowiem i pokojem; tym pokojem, ktory przyniosl Jezus Chrystus, rodzac sie w Betlejem; tym pokojem, ktorego swiat dac nie moze. Szczesc Boze.

 

o. Sebastian Unsner, misjonarz w Malawi

 

Napisalem taki ogolny list do wszystkich, ktorzy mi sa bliscy i do tych, ktorzy mnie wspieraja w pracy misyjnej. Posylam go tez do Ciebie, Blazeju. Nie jestem w stanie napisac do kazdego osobno. Przepraszam.

Pozdrawiam serdecznie i zycze pokoju i dobra.