Błażeju witaj. Przyjaciele misji, szczęść Boże!

Gdy piszę ten list, mija przeszło rok jak przyleciałem do Kazachstanu, by służyć w tutejszym Kościele. Dokładnie 18 września, była środa, wylądowałem na lotnisku w Ałmaty, gdzie czekali na mnie moi współbracia: o. Bogumił i br. Egidio. Dobę później doleciały moje walizki. W niedzielę zostałem oficjalnie wprowadzony na urząd proboszcza parafii p.w. Świętej Trójcy w Ałmacie obejmującej olbrzymi teren z liczbą ludności przekraczającą dwa miliony mieszkańców.

W pierwszy poniedziałek na kazachstańskiej ziemi zacząłem zajęcia z języka rosyjskiego, oficjalnego języka tutejszego kraju (oprócz kazachskiego) i duszpasterstwa. A po tygodniu, w niedzielę, prowadziłem już spotkanie kręgu biblijnego. Oj spociłem się jak katecheta na pierwszych zajęciach. A potem już poszło w górki. Wczoraj zacząłem drugi etap nauki języka rosyjskiego. Moja nauczycielka śmiała się, że „nie zacząłem drugiego etapu” tylko „zostałem na drugi rok”.

Dobry Bóg błogosławił ostatni rok, choć po ludzku nie wszystko było zrozumiałe. Pandemia dotarła również do nas. Musieliśmy zamknąć kościół. W ostatnią niedzielę (20 września) po raz pierwszy, po pół roku, znów zabiły kościelne dzwony i mogliśmy normalnie odprawiać Mszę św. Radość była ogromna. Szczęścia dopełniła uroczystość przyjęcia do pełnej komunii z kościołem katolickim Wlada, młodzieńca, który już dwa lata przychodził na nabożeństwa i spotkania młodzieży. Przyprowadziła go jego dziewczyna. Wlad skończył właśnie 18 lat i samodzielnie zdecydował o swojej życiowej drodze. Po Mszy św., w młodzieżowym gronie wybraliśmy się przedłużać radość spacerem wokół skoczni narciarskich i oczywiście pizzą.

Czas kwarantanny wykorzystaliśmy na remont salek katechetycznych. Teraz już będą służyły spotkaniom różnych grup. Tradycyjnie zaczniemy zajęcia katechetyczne po uroczystości św. Franciszka (4 października). Ostatnim etapem remontu była wymiana wysłużonych mebli w zakrystii kościoła.

Choć nie mogliśmy spotykać się na liturgii w kościele, to jednak spotkania z parafianami jakoś się odbywały. Szczególnie cenne były spotkania na modlitwie różańcowej przy znajdującej się przy kościele grocie Matki Bożej. W tym też czasie wybieraliśmy się na wycieczki na łono natury.

Ja osobiście także chodziłem kilkakrotnie w góry. Szczególnie ciekawym doświadczeniem była wyprawa na lodowiec na wysokości 3750 m n.p.m. Podczas innej wyprawy dotarłem niespodziewanie na granicę Kazachstanu, z której uprzejmie zawrócili mnie pogranicznicy na koniach.

Obecnie w klasztorze mieszka z nami jeden młodzieniec, Sergiej. Zapukał on do klasztoru 20 sierpnia i tak oto stał się kandydatem do życia zakonnego, a ja jego magistrem (wychowawcą).

Natomiast pierwszego września dzieci poszły do szkoły i to w mundurkach. Tyle tylko, że dotyczy to jedynie pierwszych klas. Pozostali uczniowie kontynuują naukę w domu, w systemie on-line. Jak to będzie wyglądało w praktyce, przyszłość pokaże.

W końcu sierpnia dostałem wizę na dalszy pobyt w Kazachstanie. Mam nadzieję, że potem mi ją przedłuża. Bowiem obecna traci ważność 7 marca przyszłego roku. Jak widzicie życie u nas trawa. Proszę nieustannie o modlitwę i za nią dziękuję.

Zostańcie z Bogiem – o. Łazarz, misjonarz w Kazachstanie