Na Twoje ręce pragnę skierować kilka słów opowieści z mojej posługi misyjnej w Kazachstanie, a Ty przekaż je proszę dalej, tym którym bliskie sprawy misji, a z którymi spotykasz się jako szef referatu misyjnego.

Już 7 tygodni mija jak znalazłem się w Ałmaty, gdzie każdego dnia sprawuję Eucharystię. Modlę się po rosyjsku, czyli w języku którym posługuje się tutaj większość ludzi. Choć jeżdżąc po wioskach widzę, że tam bardziej codziennym językiem jest jednak kazachski. W głowie takie plany, żeby może za rok zacząć naukę i tego języka? Zobaczymy. Alfabet podobny, choć już powoli Kazachowie przechodzą na alfabet łaciński. Co do języka. Już od 2 tygodni głoszę samodzielnie, codziennie, kazania.

Minął październik, nadzwyczajny miesiąc misyjny. Ciekawe to doświadczenie modlić się w kraju misyjnym za misje. Każdego dnia odmawialiśmy różaniec w językach narodowych naszych parafian. I tak płynęła modlitwa po koreańsku, polsku, angielsku, kazachsku, słowacku, rosyjsku, ukraińsku, włosku, niemiecku… Taka wielonarodowa jest nasza parafia, podobnie jak społeczeństwo Kazachstanu. Na ulicach można spotkać ludzi o różnych twarzach, skośnościach oczu, kolorze skóry. Dla nich wszystkich Chrystus umarł i zmartwychwstał. Staram się jako Kościół głosić Dobrą nowinę.

W samym budynku świątynie dokonałem małych udoskonaleń: zamontowaliśmy w zakrystii filtr do wody. Prawie każdego dnia błogosławię pełne kadzie. Ludzie biorą wodę do domu, piją ją w kościele. Idzie tego hektolitry. W salkach udało się zamontować podgrzewacz do wody, by łatwiej było myć naczynia po spotkaniach i sprzątać pomieszczenia. W kościele nowy chodnik dywanowy, wymieniliśmy poprzedni, który był już ok 10 lat. Teraz świątynia nabrała nowego piękna. To wszystko możliwe dzięki ofiarodawcą, dobrodziejom. Nasze społeczeństwo ubogie, ale jak wszystko razem zbierzemy: środki z Europy, nasze datki… staje się możliwe działanie.

Jak wspominałem w ostatnim liście, nasze duszpasterskie działanie skupia się głównie w weekendy. W tym roku przygotowujemy 16 dorosłych osób do chrztu; 10 dzieci zgłosiło się do I Komunii św. Dużo spowiedzi, krąg biblijny dla dorosłych, spotkania dzieci i młodzieży. W duszpasterstwie działamy razem z siostrami szkolnymi św. Franciszka.

W ostatni weekend pojechałem z naszą młodzieżą na diecezjalne spotkanie młodych w Kapczygaj. Już samo doświadczenie drogi przez step było ciekawe, gdy na drogę wyszło stado koni, a potem jeszcze dołączyły krowy. W spotkaniu wzięło udział 40 młodych, w tym 10 z Ałmaty. Jako proboszcz byłem dumny, że 25 % to my! Był to ciekawy czas poznawania się, odkrywania ich pragnień, sposobu myślenia, poznawania mentalności, zwyczajów jedzenia itd. W nich, jak u wszystkich młodych ogromna chęć i radość życia. Nowym dla mnie doświadczeniem był chrzest pięciorga młodych ludzi. Liturgii przewodniczył biskup ordynariusz Hose Luis, który jest Hiszpanem.

Pod koniec października pojechaliśmy z parafianami na cmentarz, gdzie mamy małą katolicką część. Posprzątaliśmy groby teren. Potem razem jedliśmy. Śmiałem się, że to mój pierwszy w życiu piknik na cmentarzu. Ot nowe doświadczenie.

Nasze wspólnotowe życie układa się harmonijnie. Bracia Koreańczycy zajmują się ambulatorium, pomagają biednym wydając jedzenie. Siostry katechizują i posługują ubogim. My Polacy pełnimy posługę kapłańską. Nasze służenie koncentruje się w dużym mieście jakim jest Ałmaty. A to niesie ze sobą inne wyzwania. Dojazd do kościoła to często wyprawa…

To tyle na razie. Każdy dzień przynosi nowe wyzwania. Będzie o czym pisać. Z Panem Bogiem